Back to Featured Story

Godzina Niebieska: Święto Najrzadszych kolorów Natury

Niebieski, napisała Rebecca Solnit w jednym z najpiękniejszych rozważań ludzkości na temat podstawowego odcienia naszej planety , jest „kolorem samotności i pożądania, kolorem tego, co widać stąd… kolorem tęsknoty za odległościami, w których nigdy nie docierasz, za niebieskim światem”, światem wielu błękitów — pionierska dziewiętnastowieczna nomenklatura kolorów wymieniała jedenaście rodzajów niebieskiego , w odcieniach tak różnych, jak kolor kwiatu lnu i gardła sikory sikory błękitnej oraz wytrzymałość pewnego gatunku ukwiału. Darwin zabrał ten przewodnik ze sobą na Beagle , aby lepiej opisać to, co zobaczył. Nazywamy, aby lepiej widzieć i pojmować tylko to, co potrafimy nazwać, o czym potrafimy myśleć.

Ale pomimo wyróżnienia Ziemi jako „Błękitnej Kropki” Układu Słonecznego, ta planetarna niebieskość jest jedynie zjawiskiem percepcyjnym wynikającym ze sposobu, w jaki nasza konkretna atmosfera, ze swoją szczególną chemią, pochłania i odbija światło. Wszystko, co widzimy — piłka, ptak, planeta — ma kolor, który postrzegamy, z powodu jej nieświadomego uporu wobec widma, ponieważ są to długości fal światła, których odmawia ona pochłonięcia i zamiast tego odbija z powrotem.

W świecie żywym pod naszą czerwono-żarłoczną atmosferą, niebieski jest najrzadszym kolorem: W naturze nie występuje żaden naturalnie występujący, prawdziwy niebieski pigment. W rezultacie tylko smukła część roślin kwitnie na niebiesko, a jeszcze mniejsza liczba zwierząt jest nim ozdobiona, wszystkie muszą wykonywać różne sztuczki z chemią i fizyką światła, niektóre z nich rozwinęły zdumiewające triumfy geometrii strukturalnej, aby stać się niebieskimi: Każde pióro sójki błękitnej jest mozaikowane maleńkimi odbijającymi światło koralikami ułożonymi tak, aby zniwelować każdą długość fali światła z wyjątkiem niebieskiej; skrzydła motyli morpho — które Nabokov, w swoim szale wnoszenia dużego wkładu w lepidopterologię , jednocześnie rewolucjonizując literaturę, słusznie opisał jako „mieniące się jasnoniebieskie lustra” — są pokryte miniaturowymi łuskami żebrowanymi pod precyzyjnym kątem, aby zginać światło w taki sposób, że tylko niebieska część widma jest odbijana do oka patrzącego. Tylko kilka znanych zwierząt, wszystkie gatunki motyli, wytwarzają pigmenty tak zbliżone do niebieskiego, jakie tylko może uzyskać natura — zielonkawe akwamaryny, kolor Urana.

W książce The Blue Hour ( Biblioteka Publiczna ) francuska ilustratorka i autorka Isabelle Simler przedstawia zachwycającą wspólną celebrację tych niezwykłych niebieskich stworzeń i wspólnego niebieskiego świata, w którym żyją, Pale Blue Dot, który dzielimy.

Książka rozpoczyna się paletą błękitów rozrzuconych po wyklejkach — od delikatnego „porcelanowego błękitu” po odważnie ikoniczny „Klein blue” i ponury „midnight blue” — odcienie, które ożywają w żywych, doskonale skrzyżowanych ilustracjach Simlera przedstawiających stworzenia i krajobrazy, nazwanych oszczędnymi, lirycznymi słowami. To, co się wyłania, jest częściowo minimalistyczną encyklopedią, częściowo kinową kołysanką.

Dzień się kończy.
Zapada noc.
A pomiędzy…
jest niebieska godzina.

Spotykamy słynnego niebieskiego motyla Morpho rozpościerającego skrzydła na tle błękitnego powojnika, lisa polarnego przemierzającego lodową przestrzeń w swym błękitnym futrze, niebieskie trujące żaby rechoczące do siebie nad południowoamerykańskimi lasami, srebrzystoniebieskie sardynki migoczące pod powierzchnią błękitnego oceanu, niebieskiego węża wyścigowego owiniętego wokół gałęzi, różne niebieskie ptaki ciche lub śpiewające o zmierzchu.

Biorąc pod uwagę moją niezwykłą miłość do ślimaków , byłem szczególnie zadowolony, znajdując szklanego ślimaka zdobiącego tę menażerię żywych cudów o błękitnym zabarwieniu.

Na ostatnich stronach, gdy czerń nocy wysysa błękitną godzinę dnia, wszystkie stworzenia milkną i nieruchomieją, a ślad ich obecności uświęca pojawienie się tego błękitnego świata.

Połącz The Blue Hour — wielkoformatowy przepych papieru i tuszu, którego nie da się przenieść na ten mały, odbijający światło niebieski ekran — z miłosnym listem Maggie Nelson do błękitu , a następnie znajdź pokrewną malarską celebrację świata przyrody w The Lost Spells .

Ilustracje Isabelle Simler; zdjęcia Marii Popovej
Share this story:

COMMUNITY REFLECTIONS

3 PAST RESPONSES

User avatar
Saundra Jul 2, 2023
Completely off subject, but you said you loved snails. I read an article awhile back about a kid who fell and skinned his knee while at the beach. Despite all the band-aids and neosporin his mother applied to the scrape, it didn't seem to be healing. After a couple weeks went by with no improvement she took her son to the doctor, who inspected the boy's knee and sent them home, telling them "It is only a minor abrasion, keep it clean and stay hydrated, it will heal, your son is fine." Another week or so went by, but still the boy's knee had not improved. The mother decided to take this into her own hands, she figured the wound wasn't healing because there must be a piece of glass or seashell or something that was embedded in the cut. So she sat her son down, took out a pair of good tweezers and, for lack of a better word, she gently "dug" into the wound with the intention of removing whatever was in there. To their astonishment, the mother quickly discovered what was causing the proble... [View Full Comment]
User avatar
Patrick Watters Jan 27, 2021

Immersed myself in it when Maria shared it earlier, still equally delightful this morning.

User avatar
CatalpaTree Jan 27, 2021

Just looking at the blue pictures and reading the story was so calming and peaceful.