Fragment książki Johna J. Prendergasta: Relaxed Groundedness . Jest założycielem i redaktorem naczelnym Undivided: The Online Journal of Nonduality and Psychology.
Czterostopniowe kontinuum ugruntowania
Ziemia jest zarówno metaforą, jak i uczuciem. Jako metafora oznacza kontakt z rzeczywistością. Jako uczucie odnosi się do odczuwania naszego środka ciężkości nisko w brzuchu i doświadczania głębokiej ciszy, stabilności i połączenia z całością życia. Poczucie uziemienia nie wymaga kontaktu z ziemią; może się to zdarzyć wszędzie i o każdej porze — nawet gdy leżymy płasko na plecach w łodzi wiosłowej.
Rzeczywistość jest z natury uziemiająca. Im bardziej jesteśmy z nią w kontakcie, tym bardziej czujemy się uziemieni. Dotyczy to zarówno faktów codziennego życia, jak i naszej prawdziwej natury. Życie jest wielowymiarowe, od fizycznej do subtelnej i bezpostaciowej świadomości. Kiedy jesteśmy w kontakcie z rzeczywistością fizyczną, czujemy się fizycznie uziemieni. Gdy rozwijają się subtelne poziomy uczuć i energii, czujemy się subtelnie uziemieni. Kiedy znamy siebie jako otwartą świadomość, nieoddzieloną od niczego, spoczywamy w i jako nasza najgłębsza ziemia, która jest czasami nazywana naszą ojczyzną lub bezpodstawną ziemią.
W miarę pogłębiania się i otwierania uwagi, nasze doświadczenie i identyfikacja z ciałem fizycznym ulegają zmianie. Nasze odczuwane poczucie podłoża zmienia się odpowiednio. Po dziesięcioleciach pracy z klientami i studentami zaobserwowałem kontinuum ugruntowania, które obejmuje cztery szerokie etapy doświadczalne: brak podłoża, pierwszy plan, tło, podłoże domowe. Każde z nich ma odpowiadającą mu tożsamość ciała. Wykresy są niewystarczające, gdy próbujemy opisać tak subtelne i płynne doświadczenie, ale ponieważ umysł lubi wykrywać wzorce i dzielić się nimi, poniższy wykres może pomóc ci wyobrazić sobie to kontinuum.

Brak uziemienia
Na etapie braku uziemienia czujemy się, jakbyśmy ledwo znajdowali się w naszych ciałach. Czujemy się nieuziemieni. Nasza uwaga jest na powierzchni lub w niewielkiej odległości od naszego ciała w stanie dysocjacyjnym. Jeśli normalnie przebywamy na tym etapie jako dorośli, to prawie zawsze z powodu znęcania się lub zaniedbania w dzieciństwie. Kiedy byliśmy maltretowani, po prostu czuliśmy się zbyt niebezpiecznie, aby być obecnym w ciele. W przypadku zaniedbania czuliśmy się, jakbyśmy nie byli warci uwagi. Przepracowanie tego uwarunkowania zwykle zajmuje trochę czasu. Bezpieczna, stabilna i ciepło dostrojona relacja pozwala uwadze stopniowo powrócić do ciała. Specjalistyczne podejścia somatyczne również pomagają.
Możemy doświadczać tymczasowych stanów bez podłoża, gdy jesteśmy bardzo chorzy lub zostaliśmy ztraumatyzowani wypadkiem lub nagłą stratą. Większość z nas doświadczyła tego bezcielesnego, nieuziemionego stanu. Jako dziwny zbieg okoliczności, gdy pisałem poprzednie zdanie, mój syn przyszedł do mojego pokoju, aby poinformować mnie, że mój samochód zniknął. Oczywiście, gdy wyszedłem na zewnątrz, nigdzie go nie było. Przez chwilę czułem się bardzo nieuziemiony i zdezorientowany. Okazuje się, że zostawiłem samochód zaparkowany w pracy dwa dni wcześniej i pogrążyłem się w pisaniu w domu, więc całkowicie o nim zapomniałem! Niektórzy ludzie doświadczają tego uczucia nieuziemienia przez całe swoje życie.
Pierwszoplanowy
Etap pierwszego planu rozwija się, gdy nawiązujemy lepszy kontakt z naszymi potrzebami i uczuciami. Wnętrze ciała otwiera się, gdy uczymy się czuć nasze uczucia i wyczuwać nasze doznania. Uwaga spada z głowy do tułowia i rdzenia ciała. Możemy poczuć więcej tego, co dzieje się w okolicy serca i jelit. To wielkie odkrycie dla osób, które zostały wyszkolone, aby nadmiernie polegać na swoim myśleniu — coś, co nasze przesycone informacjami społeczeństwo coraz bardziej kultywuje. Większość podejść psychoterapeutycznych i somatycznych koncentruje się na tej domenie, pomagając ludziom być bardziej w kontakcie z samymi sobą na poziomie osobistym i bardziej otwartym na relacje z innymi.
Kiedy głęboko doświadczamy pierwszego planu, czujemy się bardzo w ciele. Gdy subtelne wymiary się budzą, wyłaniają się takie podstawowe cechy jak miłość, mądrość, wewnętrzna siła i radość. Ciało zaczyna wydawać się mniej gęste i bardziej przypomina energię — porowate i lekkie.
Oto opis Johna Greinera , jednego z moich rozmówców, który pasuje do tego etapu, kiedy jego ciało jest bogato eksponowane na pierwszym planie:
„Kiedy jestem w kontakcie z prawdą, odczuwam spokój i jestem dobrze uziemiona. Kiedy mówię spokój, to odczuwam go w całym ciele. To poczucie połączenia z ziemią, niemal jakby były tam korzenie. Kiedy jestem naprawdę uziemiona, czuję, że sięgają aż do środka ziemi. Nie ma znaczenia, czy chodzę, czy siedzę, ale to jest duża część mojego fundamentu”.
Wiele podejść duchowych próbuje kultywować te subtelne cechy i doświadczenia, aby stały się silniejsze lub trwały dłużej. Podczas gdy praktyki te mogą poprawić jakość życia osobistego, mogą również napędzać niekończący się projekt samodoskonalenia i opóźniać odkrycie prawdziwej wewnętrznej wolności. Większość podejść psychospirytualnych zatrzymuje się na tym etapie, usatysfakcjonowana wzbogaconym doświadczeniem pierwszego planu.
Tło
Tło świadomości pozostaje zazwyczaj nierozpoznane, cicho poza zasięgiem wzroku. Jest jak strona, na której zapisywane są słowa lub ekran, na którym odtwarzany jest film. Jest to kontekst, w którym powstają treści świadomości — myśli, uczucia i wrażenia. Łatwo je przeoczyć, mimo że są one ukryte w każdym doświadczeniu. Nie możemy doświadczyć niczego bez świadomości, ale kiedy próbujemy obiektywizować świadomość, nie możemy. Szukanie i próba zdefiniowania jej jest jak próba zwrócenia się oka przeciwko sobie; to, co widzi, nie może być widziane. W rezultacie umysł to odrzuca.
Uwaga jest jak fala na oceanie świadomości. Czasami osiąga szczyt, skupiając się na konkretnym doświadczeniu, a innym razem opada z powrotem do swojego źródła. W pewnym momencie, albo dlatego, że mamy intuicję co do tego źródła, albo dlatego, że jesteśmy chorzy od fal (cierpiąc z powodu naszych przywiązań i identyfikacji), zaczynamy interesować się podążaniem za uwagą z powrotem do jej źródła. Ta eksploracja może przybrać formę intensywnego, szczerego dociekania — „Czym jest to, co jest świadome? Kim naprawdę jestem?” — albo prostego, medytacyjnego odpoczynku w ciszy. Jest to bardziej orientacja niż technika.
Gdy uwaga spokojnie spocznie w sercu, nie wiedząc, tło ostatecznie staje się świadome. W pewnym momencie rozpoznajemy, że to jest to, kim naprawdę jesteśmy — nieskończona, otwarta, pusta, przebudzona świadomość. To rozpoznanie przynosi wielką wolność, ponieważ widzimy, że nie jesteśmy ograniczeni przestrzenią ani czasem. Nie jesteśmy wcale tym, kim myśleliśmy, że jesteśmy. Żadna historia ani obraz nie mogą nas zdefiniować ani ograniczyć. Gdy rozpoznajemy naszą prawdziwą naturę jako tę nieograniczoną świadomość, doświadczamy naszego ciała jako będącego wewnątrz nas, podobnie jak chmura na czystym niebie. Niektóre tradycje duchowe zatrzymują się tutaj, zadowalając się tą transcendentną realizacją.
Kiedy kilka lat temu byłem profesorem w California Institute of Integral Studies, jeden z moich studentów, Dan Scharlack , który od lat był buddyjskim medytującym, podszedł do mnie i zapytał, czy będę przy nim, ponieważ przechodził przez intensywne duchowe otwarcie. Bez zastanowienia się zgodziłem, chociaż niedawno się poznaliśmy i nie wiedziałem, co oznacza „bycie tam”. Okazało się, że moja oferta wsparcia była wszystkim, czego potrzebował. Wrócił tydzień lub dwa później i powiedział, że miał następujące dramatyczne doświadczenie:
„Chciałam po prostu puścić się w pustkę, bez względu na to, co się działo. To było dziwne, ale gdy tylko zapadła decyzja, spontanicznie poczułam, że naprawdę wiem, jak się do niej dostać i przez nią przejść. Mimo to czułam, że chciałabym, żeby ktoś był ze mną, gdy to zrobię, na wypadek, gdyby wydarzyło się coś złego. . .
Gdy dotarłem do tego samego impasu, poczułem, że mój tors zaczyna się trząść. Moje serce biło tak szybko, że czułem, jakby miało wyskoczyć mi z piersi. Całe moje ciało poruszało się w gwałtownych konwulsjach, które niemal zrzuciły mnie z poduszki [medytacyjnej]. Szarpnąłem się do przodu, a potem do tyłu, a wszystko we mnie wydawało się krzyczeć. Moje ciało drżało jak nigdy wcześniej. Pomimo tego wszystkiego czułem, że muszę po prostu zostać z pustką, bez względu na wszystko. Poczułem głębokie poddanie się i w tym momencie wiedziałem, że jestem gotów za to umrzeć.
A potem po prostu pękło. Poczułam, jak świadomość przesuwa się w górę kręgosłupa, z tyłu serca i przez czubek głowy. Podczas gdy drżenie trwało, było mniej gwałtowne i miałam wrażenie, że obserwuję je z góry i zza mojego ciała. Wszystko było niesamowicie ciche i miałam nieomylne poczucie patrzenia na moje ciało z góry z głębokim uczuciem współczucia i słodyczy dla osoby, która się trzęsła. Kiedy w końcu otworzyłam oczy, było tak, jakbym patrzyła na świat po raz pierwszy. Wszystko wydawało się rześkie, żywe i fascynujące”.
Doświadczenie Dana ilustruje wyraźną zmianę uwagi i tożsamości z pierwszego planu na drugi plan świadomości. Było to początkowe przebudzenie jego prawdziwej natury.
Ziemia domowa
Czeka nas ostatni etap odkrywania — uświadomienie sobie naszego domowego środowiska. Nawet gdy znamy siebie jako tło, subtelna dualność trwa między tłem a pierwszym planem, znawcą a znanym. Prawdziwa natura ciała i, co za tym idzie, świata pozostaje do pełnego odkrycia. Odczuwane poczucie nieskończonej świadomości zaczyna nasycać ciało, często od góry do dołu, gdy przenika do rdzenia i przekształca nasze emocjonalne i instynktowne poziomy doświadczenia. Prawie zawsze potrzeba lat, aby ta świadomość głęboko się rozwinęła. Gdy tak się dzieje, ciało i świat wydają się coraz bardziej przejrzyste. Zdajemy sobie sprawę, że świat jest naszym ciałem. Rozróżnienie między tłem a pierwszym planem, znawcą a znanym, rozpuszcza się. Istnieje tylko wiedza. Wszystko jest widziane i odczuwane jako wyraz świadomości. Istnieje głębokie poczucie bycia w domu, jako nicość i wszystko. Możemy również mówić o tym jako o bezpodstawnym podłożu, podłożu, które jest nigdzie i wszędzie. Słowa nie są w stanie w pełni tego uchwycić.
W 2010 roku odwiedziłem jaskinię Pech Merle we Francji, jedną z niewielu jaskiń z rozległymi prehistorycznymi malowidłami, które pozostają otwarte dla zwiedzających. Od czasu wcześniejszej wizyty w Lascaux fascynują mnie te eleganckie rysunki węglem drzewnym i pigmentem przedstawiające konie, bizony, tury (bydło paleolityczne) i mamuty, a także okazjonalne odciski ludzkiej dłoni, z których niektóre pochodzą nawet z 33 000 r. p.n.e. Równie pociągają mnie ciemne, ciche jaskinie, w których znajdują się te wykwintne dzieła sztuki.
Pewnego poranka moja żona Christiane i ja dołączyliśmy do małej grupy schodzącej po schodach z dobrze oświetlonego sklepu z pamiątkami do wejścia do jaskini około stu stóp niżej. Przeszliśmy przez drzwi do zupełnie innego świata — ciemnego, chłodnego i niewyobrażalnie cichego.
Po krótkim wprowadzeniu nasz przewodnik ostrzegł nas, żebyśmy trzymali się razem i zaczął prowadzić nas słabo oświetloną ścieżką przez kręte podziemne jaskinie. Pomimo jej napomnienia czułem się zmuszony, by się powstrzymać. Gdy jej głos i kroki innych stawały się coraz słabsze w ciemności, delektowałem się niezwykłą ciszą. Ciemna przestrzeń pod ziemią i uczucie otwartego gruntu głęboko w moim ciele stały się jednym gruntem — żywym, ciemnym i tajemniczym. Zewnętrzny i wewnętrzny grunt nie były różne; nie było oddzielnego znawcy i czegoś znanego. Czułem się całkowicie jak w domu i w spokoju w ciszy. Było wyraźne poczucie znajomości tego domu. Niechętnie dołączyłem do grupy po kilku minutach.
***
Dołącz do sobotniej audycji Awakin Call z Johnem Prendergastem pt. „Archeolog serca”. Szczegóły i informacje o możliwości zapisania się tutaj.
COMMUNITY REFLECTIONS
SHARE YOUR REFLECTION
2 PAST RESPONSES