Myślę, że wiele z tego bierze się z poczucia, że nie jesteśmy częścią natury, że możemy nią dowodzić i ją kontrolować. Ale nie możemy. Jeśli spojrzysz na kultury aborygeńskie — a zacząłem coraz bardziej badać nasze własne kultury tubylcze w Ameryce Północnej, ponieważ one to rozumiały i żyły w ten sposób. Tam, skąd pochodzę, nazywamy naszych aborygeńskich ludzi Pierwszymi Narodami. Mieszkają na tym obszarze od tysięcy i tysięcy lat; na zachodnim wybrzeżu siedemnaście tysięcy lat — o wiele, wiele dłużej niż koloniści: tylko około 150 lat. I spójrz na zmiany, które wprowadziliśmy — nie są pozytywne pod każdym względem.
Nasi aborygeńscy ludzie postrzegają siebie jako jedność z naturą. Nie mają nawet słowa na „środowisko”, ponieważ są jednością. I postrzegają drzewa, rośliny i zwierzęta, świat przyrody, jako ludzi równych sobie. Więc są Ludzie Drzew, Ludzie Roślin; i mieli Drzewa Matki i Drzewa Dziadków, i Siostry Truskawki i Siostry Cedrowe. I traktowali je — swoje środowisko — z szacunkiem, z czcią. Współpracowali ze środowiskiem, aby zwiększyć własne warunki życia i bogactwo, hodując łososie, aby populacja była silna, łowiska małży, aby małże były obfite; używając ognia, aby upewnić się, że jest dużo jagód i zwierzyny, i tak dalej. W ten sposób prosperowali i prosperowali . Byli bogatymi, zamożnymi społeczeństwami.
Czuję, że jesteśmy w kryzysie. Jesteśmy teraz w punkcie zwrotnym, ponieważ odsunęliśmy się od natury i widzimy upadek tak wielu rzeczy, i musimy coś zrobić. Myślę, że sednem tego jest to, że musimy ponownie zanurzyć się w naszym naturalnym świecie; że jesteśmy po prostu częścią tego świata. Wszyscy jesteśmy jednością, razem, w tej biosferze i musimy współpracować z naszymi siostrami i braćmi, drzewami i roślinami, wilkami, niedźwiedziami i rybami. Jednym ze sposobów, aby to zrobić, jest po prostu zacząć patrzeć na to w inny sposób: że tak, siostra Birch jest ważna, a brat Fir jest tak samo ważny jak twoja rodzina.
Antropomorfizm — to słowo tabu i jak gwóźdź do trumny twojej kariery; ale jest też absolutnie konieczne, abyśmy przez to przeszli, ponieważ jest to wymyślone słowo. Zostało wymyślone przez zachodnią naukę. To sposób na powiedzenie: „Tak, jesteśmy lepsi, jesteśmy obiektywni, jesteśmy inni. Możemy to przeoczyć — możemy nadzorować te rzeczy w obiektywny sposób. Nie możemy się w to wpakować, ponieważ jesteśmy odrębni; jesteśmy inni”. No i wiesz co? To jest absolutne sedno naszego problemu. I dlatego bez wstydu używam tych terminów. Ludzie mogą to krytykować, ale dla mnie jest to odpowiedź na powrót do natury, powrót do naszych korzeni, współpracę z naturą w celu stworzenia bogatszego, zdrowszego świata.
EM Jedną z wielu rzeczy, które doceniłem w Twojej książce, było to, że wielokrotnie mówiłeś, że Twoje studia i badania naukowe dowodzą lub ujawniają, naukowo, to, co od dawna było wiedzą tubylców z obszarów, w których spędzałeś czas i które studiowałeś. I tego rodzaju uznanie, powtórzę, nie jest powszechne w zachodniej nauce. Czy mógłbyś powiedzieć o znaczeniu tego uznania i uznania w Twojej dziedzinie?
Naukowcy SS stoją na ramionach innych. Sposób działania nauki polega na tym, że rozwijamy idee i robimy jedną małą część na raz. To jest część mojego uznania, ale najważniejsze jest to, że nasi aborygeńscy ludzie byli wysoce naukowi. Ich nauka to tysiące lat obserwacji cyklów natury, zmienności w naturze i praca z tą zmiennością: tworzenie zdrowych populacji łososia. Na przykład dr Teresa Ryan — która zaczynała jako studentka podoktorska ze mną, a teraz jest współpracownikiem naukowym — jest naukowcem zajmującym się rybołówstwem łososia i bada wzdłuż linii brzegowej, w jaki sposób łosoś i narody przybrzeżne są ze sobą powiązane. Drzewa, łosoś — wszystkie są od siebie zależne. A sposób, w jaki Heiltsuk, Haida, Tsimshian i Tlingit pracowali z łososiem, polega na tym, że mieli to, co nazywa się pułapkami z kamieni pływowych. Pułapki z kamieni pływowych to te ogromne ściany, które budowali poniżej linii pływów na głównych rzekach, gdzie łosoś migrował na tarło. A gdy nadszedł przypływ, łososie były biernie uwięzione za tymi kamiennymi murami. I wyrzucali je z powrotem podczas przypływu; nie zbierali tych łososi. Ale podczas odpływu, wchodzili i biernie łapali ryby, i to był ich łup. Ale zawsze wyrzucali z powrotem wielką Matkę Rybę. W ten sposób ich genetyczny zasób tworzył więcej dużych łososi. Populacja łososi faktycznie rosła i rosła, i w ten sposób mogli opiekować się swoimi ludźmi.
Łosoś i ludzie byli jednością, razem. Gdy łosoś migrował w górę rzeki, niedźwiedzie i wilki polowały na niego lub żywiły się nim, a następnie przenosiły go do lasu, a zasadniczo sieci mikoryzowe pobierały składniki odżywcze z łososia, gdy szczątki rozkładały się, i trafiały do drzew. Tak więc azot z łososia znajduje się w drzewach. A te drzewa rosły — to jak nawóz — a następnie zacieniały strumienie i tworzyły bardziej gościnny strumień o niższych temperaturach, do którego łosoś mógł migrować. I w ten sposób wszystko było ze sobą połączone.
Duża część historii to przekazy ustne, ale część jest oczywiście pisana. Te historie zniknęły, ale zostały też ocalone. Słucham tych historii, czytam je i odkrywam, że te powiązania były już znane. Wiedzieli już, że te sieci grzybów znajdowały się w glebie. Mówili o grzybach w glebie i o tym, jak odżywiają drzewa, i jak łosoś odżywia drzewa, i faktycznie zabierali resztki i ości łososia i umieszczali je pod drzewami lub w strumieniach, aby je nawozić. I pomyślałem: „To zawsze było znane”. Przybyliśmy — przybyli koloniści i tak arogancko zdemontowali wiele z tych kamiennych pułapek. To było niezgodne z prawem, aby używali tych kamiennych pułapek. Nie mogli łowić ryb tradycyjnymi metodami, a teraz nowoczesne rybołówstwo zasadniczo zabiera wszystko. Wiedza, aborygeńskie systemy wiedzy, były ignorowane, a nawet wyśmiewane. Ludzie w to nie wierzyli.
Mieliśmy tę arogancję, myśląc, że możemy przyjść i zastosować ten bardzo ignorancki sposób zarządzania zasobami, mając tylko 150 lat, w porównaniu z tysiącami lat obserwacji i nauki. I pomyślałem: OK, to trochę dziwne, że oto przychodzę, używam izotopów i technik molekularnych oraz nauki redukcjonistycznej i odkrywam, że te sieci istnieją w lasach. Publikuję to w Nature . Świat jest taki: „Wow, to jest fajne”, mimo że było wiele osób mówiących: „To nie jest fajne”. Ale nagle ludzie w to wierzą, ponieważ jest to nauka zachodnia, opublikowana w zachodnich czasopismach i nie jest aborygeńska.
Zrozumiałem swoją rolę w tym. Byłem naukowcem, który pojawił się i był w stanie budować na nauce Davida Reada, ale stoję na ramionach tysięcy lat wiedzy. Myślę, że to bardzo ważne, abyśmy wszyscy to uznali: że jest tam tak wiele wiedzy, którą zignorowaliśmy, i że musimy właściwie zarządzać naszymi zasobami, i musimy słuchać naszych aborygeńskich korzeni — rdzennych części nas — ponieważ wszyscy jesteśmy zasadniczo, w pewnym momencie, rdzenni. Słuchajmy siebie i słuchajmy tego, co jest znane. Cieszę się, że ludzie są dostrojeni, że to jest publikowane i rozumiane, ale chcę również uznać i potwierdzić, że stoję na ramionach tysięcy lat wiedzy.
EM, sądzę, że prowadzi to do tego, co można nazwać podstawowym problemem zachodniego naukowego podejścia, które często deprecjonuje tradycyjną wiedzę ekologiczną i tysiące lat mądrości zdobytej poprzez obserwację systemów naturalnych, a ten model redukuje całość do jej części, a następnie często ogranicza zrozumienie lub świadomość większej, powiązanej i współzależnej całości, którą opisujesz.
Pisałeś o tym i o tym, jak na uniwersytecie uczono cię rozkładać ekosystem: redukować go na części i badać te części obiektywnie; i że kiedy wykonałeś te kroki rozkładania systemu, aby przyjrzeć się tym częściom, byłeś w stanie opublikować swoje wyniki, bez problemu, ale szybko dowiedziałeś się, że prawie niemożliwe jest, aby badanie różnorodności i łączności całego ekosystemu trafiło do druku. Teraz wyobrażam sobie, że to zaczyna się zmieniać, a twoja praca pomogła to zmienić, ale wydaje się to ogromnym problemem systemowym.
SS Tak jest. Wiesz, wcześniej w mojej karierze opublikowałem tę pracę w Nature , która jest bardzo redukcjonistyczna, i w wielu różnych czasopismach. I w tym samym czasie pracowałem z całymi ekosystemami i pracowałem z moim systemem brzoza-jodła i próbowałem opublikować tę pracę, ale nie mogłem jej opublikować, ponieważ było w niej zbyt wiele części. Na przykład: „Czy nie możesz po prostu opowiedzieć o jednej małej części?” I ostatecznie poczułem, że recenzenci nie mogli sobie z tym poradzić. Nie mogli sobie poradzić z szerszym obrazem. Znacznie łatwiej było rozłożyć na części ten mały eksperyment na jednym obiekcie testowym i zobaczyć, że ma wszystkie pola replikacji, randomizacji i wymyślnej analizy, a potem: „Och, możesz to opublikować, ale nie możesz opublikować tego, w tym złożonym ekosystemie”.
Właściwie — myślę, że powiedziałem to w książce — dostałem jedną z recenzji z powrotem, a recenzent powiedział: „Cóż, nie możesz tego opublikować. Każdy może po prostu przejść przez las i zobaczyć to. Nie, odrzuć”. Byłem wtedy tak zniechęcony, że pomyślałem: „Jak możesz kiedykolwiek opublikować coś na temat całego systemu?” Teraz jest trochę łatwiej. Nadal musisz mieć wszystkie te podstawowe części — randomizację, replikację, analizę wariantów, ten bardzo prosty sposób, w jaki robimy statystyki — ale teraz są całe dziedziny statystyki i całe zrozumienie systemów i tego, jak działają systemy. Nazywa się to złożoną adaptacyjną nauką o systemach i to bardzo pomogło. Wiele z tego wyszło z grupy w Europie o nazwie Resilience Alliance, która otworzyła drzwi do tych bardziej holistycznych ekologiczno-ekonomiczno-społecznych zintegrowanych badań. Istnieją teraz całe czasopisma poświęcone nauce o systemach. I dzięki Bogu. Ale nadal nie jest łatwo publikować te duże, dalekosiężne, zintegrowane, holistyczne artykuły.
I muszę powiedzieć, że w środowisku akademickim jesteś nagradzany za liczbę artykułów, które publikujesz. Nadal liczą liczbę artykułów. Dostajesz więcej pieniędzy, dostajesz więcej grantów, dostajesz więcej uznania, szczególnie jeśli jesteś głównym autorem. Potem widzisz, w takich dziedzinach jak mikrobiologia, a nawet zdjęcia satelitarne i teledetekcja, jeśli potrafisz rozłożyć swój artykuł na małe kawałki i opublikować te małe pomysły i mieć wiele, wiele, wiele artykułów, jesteś o wiele dalej niż napisanie jednego dużego, przełomowego artykułu, który integruje wszystko razem, który będzie naprawdę trudny do opublikowania.
I tak robią akademicy. Dzielą je na małe kawałki wielkości kęsa. Ja też tak robię. W ten sposób możesz przetrwać w takim środowisku. I tak to samospełniający się system ciągłego posiadania tych małych kawałków papieru. To antyteza holistycznej pracy. I myślę, że to był jeden z powodów, dla których napisałem tę książkę — wolno mi to wszystko połączyć. Więc tak, to jest ciągły problem. Zmienia się, staje się lepszy, ale zdecydowanie ukształtował sposób, w jaki ludzie postrzegają publikowanie i publikowanie, a także sposób, w jaki projektują swoje badania, jak zdobywają fundusze i jak nauka w związku z tym postępuje.
EM Jako czytelnik, czytając swoją książkę, zdecydowanie czujesz, że jesteś bardzo swobodny w wyrażaniu siebie. I odkryłem, że to, znowu, bardzo wzruszające, ponieważ często nauka wydaje się tworzyć podział, nawet w języku i sposobie, w jaki są prace naukowe. Kiedy czytam twoją pracę, myślę sobie: „Nie jestem naukowcem i mogę to zrozumieć”. Ale czułem też: „Nie wiem, kim jest Suzanne”, na przykład, i tak naprawdę nie wiem, jaki jest twój osobisty związek z miejscem, które studiujesz, ani co czułeś.
Ale w tej książce jest inaczej. I napisałeś: „Zatoczyłem pełne koło, by natknąć się na niektóre z rdzennych ideałów. Różnorodność ma znaczenie, a wszystko we wszechświecie jest połączone, między lasami i preriami, lądem i wodą, niebem i glebą, duchami i żywymi, ludźmi i wszystkimi innymi stworzeniami”. To bardzo duchowe stwierdzenie. I faktycznie słuchając, jak mówisz przez tę ostatnią godzinę, którą rozmawialiśmy, wiele z tego, co mówisz, wydaje się duchowe. Nie wydaje się to tym, czego można by się spodziewać po naukowcu. Ma to inną jakość.
SS Cieszę się, że to zrozumiałeś, że wyciągnąłeś tę duchowość z książki; ponieważ stałem na skraju śmierci i musiałem to naprawdę zbadać — ponieważ bardzo się rozchorowałem. Zawsze bardzo bałem się umierania, a śmierć jest w naszej kulturze swego rodzaju tabu. Nikt nie chce umierać, ale staramy się też być młodzi i żywi, przynajmniej tak, jak ja dorastałem. To było tak, jakbyśmy próbowali udawać, że to nie istnieje; i to jest problem, ponieważ jednym z rezultatów tego jest to, że w pewien sposób odsuwamy na bok naszych starszych. Myślę, że jednym z wyrażeń jest to, że umieszczamy ich w „domach”.
I myślę, że jest silne miejsce dla starszych i zmarłych, i wielu pokoleń, które nadejdą po nich. Moja babcia Winnie, o której mówię w książce, żyje we mnie , a jej mama, moja prababcia Helen, również we mnie żyje i czuję to wszystko. Aborygeni mówią o siedmiu pokoleniach przed i po, i że mamy odpowiedzialność za nasze poprzednie i przyszłe pokolenia. Naprawdę, głęboko w to wierzę. Naprawdę to zobaczyłam i poczułam — nauczyłam się tego — kiedy tak bardzo zachorowałam, kiedy stałam na skraju śmierci, a moja własna duchowość wzrosła ogromnie. I tak, kiedy mówię o połączeniu i sieci leśnej, jest to bardzo fizyczna, przestrzenna rzecz, ale także przez pokolenia.
Mówiłem o tym, jak małe sadzonki łączą się z sieciami starych drzew i są podtrzymywane i pielęgnowane przez węgiel i składniki odżywcze pochodzące z tych starych drzew. To jest troska o ich następne pokolenia. A te małe sadzonki również odwdzięczają się starym drzewom. Jest ruch tam i z powrotem. I to jest bogata, bogata rzecz. To sprawia, że jesteśmy całością i daje nam tak wiele — historię, na której możemy budować i iść naprzód. Chciałem, żeby ludzie zrozumieli, że mamy związek z naszymi przyszłymi pokoleniami. Mamy również odpowiedzialność wobec nich; chcemy, aby nasze następne pokolenia były zdrowe, rozwijały się i kochały swoje życie, miały szczęśliwe życie, nie cierpiały i nie stawiały czoła ponurej przyszłości.
Mam dzieci i one się martwią. To jest zmartwienie, a ja wpajam im moją własną duchowość. Chcę, żeby towarzyszyła mi, kiedy będą przez to przechodzić i sami uczynią świat lepszym. To było dla mnie tak ważne osobiste objawienie, ale myślę, że to również dla nas wszystkich, abyśmy pamiętali, że jesteśmy jednym z wielu pokoleń, że mamy ważną rolę w naszej własnej przestrzeni i czasie, i że niesiemy rzeczy do przodu i wysyłamy je w przyszłość.
EM W książce bardzo otwarcie pisałeś o swoim doświadczeniu z rakiem i wydawało się, że wydarzyło się to równolegle, gdy pogłębiałeś swoje studia na temat Drzew Matek. Jak zmieniło się twoje zrozumienie Drzew Matek w tym czasie, gdy przechodziłeś przez ten okres transformacji?
SS Słuchałam siebie i słuchałam, gdzie jestem, a moje badania posuwały się do przodu i było niesamowite, jak to wszystko ze sobą współgrało. Ale kiedy stawałam w obliczu niepewnej przyszłości, moje dzieci miały wtedy dwanaście i czternaście lat, pomyślałam: „Wiesz, mogłabym umrzeć”. Miałam śmiertelną chorobę. Chciałam się upewnić, że daję im wszystko, co mogę, i upewnić się, że będą bezpieczne, nawet jeśli nie będę mogła być przy nich — że nadal będę z nimi, nawet jeśli nie będę fizycznie obecna.
W tym samym czasie prowadziłem badania nad drzewami, które obumierały. A nasza prowincja przeszła przez to ogromne wydarzenie śmierci w naszych lasach, gdzie kornik górski przeszedł i zabił obszar lasu wielkości Szwecji. I tak śmierć była wszędzie wokół nas, a ja badałem, co to oznacza. Czy te obumierające drzewa po prostu rozpływały się w nicość, czy też faktycznie przekazywały swoją energię i mądrość następnym pokoleniom?
Przeprowadzałem wiele eksperymentów z moimi kolegami i studentami w tym samym czasie, kiedy zdiagnozowano u mnie raka. I dotarło do mnie, że muszę uczyć się z moich eksperymentów, ale musiałem też wziąć moje osobiste doświadczenie i włączyć je do tego, czego się uczyłem. Więc po prostu zacząłem naprawdę kierować moich studentów i moje badania w kierunku zrozumienia, w jaki sposób energia, informacje i nasza nauka są przekazywane w drzewach, i odkryłem, tak, że one to robią — kiedy drzewo umiera, przekazuje większość swojego węgla przez swoje sieci do sąsiednich drzew, nawet innych gatunków — i to było tak ważne dla witalności nowego lasu. Drzewa otrzymywały również wiadomości, które zwiększały ich obronę przed chrząszczami i innymi czynnikami zakłócającymi w lesie i zwiększały zdrowie tych kolejnych pokoleń. Zmierzyłem, przeanalizowałem i zobaczyłem, jak las daje dalej, przekazuje dalej. Przekazałem to moim dzieciom i powiedziałem: „To jest to, co ja też muszę zrobić. Jestem jak Drzewo Matka i nawet jeśli umrę, muszę dać z siebie wszystko, tak jak te drzewa dają z siebie wszystko”. I tak to wszystko się wydarzyło, i było to tak fajne, że musiałem o tym napisać.
EM Mówiąc o przyszłości, w swojej książce nie unikasz trudnych realiów zmian klimatycznych i zbliżających się zagrożeń, z którymi się mierzymy. Ale twoja historia i praca są również z natury pełne nadziei: odkryte przez ciebie powiązania, sposób, w jaki funkcjonuje świat żywy. Jest nadzieja w ponownym uświadomieniu sobie tego. I mówisz również, że nie sądzisz, że to technologia lub polityka nas uratuje, ale raczej transformacyjne myślenie i uświadomienie sobie tego, co widziałeś: że musimy zwrócić uwagę na odpowiedzi, które pokazuje nam świat żywy, i uznać, że, jak powiedziałeś wcześniej, jesteśmy jednością. Czy mógłbyś powiedzieć o tym trochę więcej?
SS Tak. Teraz, jak rozumiem, jak działają ekosystemy i systemy — jedną z niesamowitych rzeczy w systemach jest to, że są zaprojektowane tak, aby same się leczyć. Wszystkie te połączenia tworzą bogactwo i zdrowie w całości. Więc systemy mają te właściwości. Istnieją właściwości emergentne, ponieważ bierzesz wszystkie te części, a z części oddziałujących na siebie w ich relacjach powstają rzeczy takie jak zdrowie, piękno i symfonie w ludzkich społeczeństwach. I tak możemy mieć to niesamowite, pozytywne pojawianie się tych rzeczy — i również punkty krytyczne.
Punkt krytyczny to moment, w którym system zaczyna się poruszać. Jest poddawany różnym naciskom i naprężeniom i może zacząć się rozpadać, jeśli dzieje się wiele negatywnych rzeczy. Widzimy to w przypadku globalnych zmian — niektóre rzeczy się rozpadają. To jak wyjmowanie nitów z samolotu. Jeśli wyjmiesz za dużo nitów, samolot nagle traci skrzydła, rozpada się i rozbija o ziemię. To bardzo negatywny punkt krytyczny. A kiedy ludzie myślą o punktach krytycznych, myślą o tej negatywnej, przerażającej rzeczy. Ale punkty krytyczne działają również w drugą stronę w systemach, ponieważ, jak powiedziałem, systemy są w rzeczywistości okablowane, aby być całością. Są tak inteligentnie zaprojektowane, aby przesyłać, przez systemy, informacje i energię, aby zachować je całością i siłą. I dlatego istnieją również pozytywne punkty krytyczne. Możesz robić proste, małe rzeczy, takie jak mniej jeździć samochodem i jeździć autobusem. Wszystko to jest ważne.
Ważne są również polityki: globalne polityki, które mówią: „Zdekarbonizujemy naszą przyszłość. Zrezygnujemy z paliw kopalnych i znajdziemy alternatywne źródła energii”. To wszystko są drobne rzeczy, które są wprowadzane. Joe Biden mówi, że w ciągu piętnastu lat w USA pojawią się samochody elektryczne. To wszystko są drobne polityki, które są wprowadzane i doprowadzą do punktów krytycznych — nie tych negatywnych, ale pozytywnych, gdzie nagle system zaczyna stawać się znów bardziej spójny, bardziej połączony, zdrowszy i całościowy.
I myślę, że naprawdę ważne jest, aby ludzie to zrozumieli, że to, co robisz, wcale nie jest beznadziejne. Wiem, że może powiedziałem, że polityka nie jest tak ważna — jest ważna, ale za polityką kryją się zachowania i sposób, w jaki myślimy. I wprowadzając te rzeczy, nagle system zacznie się zmieniać, nagle osiągnie punkt krytyczny i się poprawi. Zaczniemy obniżać emisję CO2. Zaczniemy widzieć powracające gatunki. Zaczniemy widzieć oczyszczające się drogi wodne. Zaczniemy widzieć powracające wieloryby i łososie. Ale musimy pracować; musimy wprowadzić właściwe rzeczy. I jest tak krzepiące, gdy widzisz, że niektóre z tych rzeczy się dzieją. Wiem, że tak właśnie się poprawiamy: małe rzeczy, duże rzeczy, ale konsekwentnie przesuwając to do przodu, aż dotrzemy do tych miejsc dających nadzieję, tych punktów krytycznych.
EM To, nad czym teraz pracujesz, wydaje się być jednym z tych składników, które mogą pomóc nam dotrzeć do tego miejsca, którym jest Mother Tree Project. Czy mógłbyś opowiedzieć, czym to jest i jakie są jego cele?
SS Przeprowadziłem wszystkie te podstawowe badania nad połączeniami i komunikacją drzew i byłem sfrustrowany, że nie widzieliśmy zmian w praktykach leśnych. I pomyślałem, cóż, muszę zrobić coś, co pozwoli nam zademonstrować, jak działają te systemy, a także przetestować. Jeśli zamierzamy wycinać drzewa — co będziemy kontynuować; ludzie zawsze wycinali drzewa w jakiś sposób i je wykorzystywali — pomyślałem, że musi być lepszy sposób niż wycinka lasów pierwotnych. To jak wycinka populacji łososi — po prostu nie działa. Musimy zostawić niektórych starszych. Potrzebujemy Drzew Matek, które dostarczą nam genów. Przeszły przez wiele epizodów klimatycznych. Ich geny niosą tę informację. Musimy je uratować, zamiast je wycinać i nie mieć tej różnorodności na przyszłość, aby pomóc nam iść w przyszłość.
Głównym celem Mother Tree Project jest — jak zarządzamy naszymi lasami i projektujemy nasze polityki, abyśmy mieli odporne, zdrowe lasy, gdy zmienia się klimat? I tak zaprojektowałem eksperyment przestrzeni i czasu, w którym mam dwadzieścia cztery lasy w całym gradiencie klimatycznym jodły Douglasa — rozmieszczenie gatunków Douglasa, jodły Douglasa — a następnie wycinam te lasy na różne sposoby i porównuję je z naszą standardową praktyką wycinki zupełnej, pozostawiając Drzewa Matki w różnych konfiguracjach i ilościach, i obserwując, jaka jest reakcja ekosystemu pod względem tego, jak się regeneruje: gatunki, które powracają, naturalne zasiewanie. Co dzieje się z węglem w tych systemach? Czy reaguje jak wycinka zupełna, gdzie tracimy tak dużo węgla od razu, czy też chronimy go, pozostawiając niektóre z tych starych drzew? Co dzieje się z bioróżnorodnością?
To właśnie robi ten projekt, a to jest ogromny projekt. To największy, jaki kiedykolwiek robiłem. Zacząłem go, gdy miałem pięćdziesiąt pięć lat i myślę sobie: „Po co zaczynam w wieku pięćdziesięciu pięciu lat?” — bo to projekt na sto lat. Ale mam tak wielu studentów, od piętnastolatków do pięćdziesięciolatków, którzy przychodzą i pracują nad nim, i są kolejnym pokoleniem, które kontynuuje ten eksperyment. I odkrywamy niesamowite rzeczy. Odkrywamy, że gdy wycinasz lasy, tworzysz najbardziej ryzykowne środowisko — mając na uwadze, że wycinamy lasy; to jest standardowa praktyka. Ale tracimy dużo węgla od samego początku, tracimy bioróżnorodność i mamy mniej regeneracji. Cały system się kurczy. Natomiast jeśli pozostawimy skupiska starych drzew, one pielęgnują następne pokolenie. Zatrzymują węgiel w glebie; utrzymują bioróżnorodność; dostarczają nasion.
To naprawdę fajne — pokazuje inny sposób zarządzania lasami. Nazywamy to częściowym wycinkiem, kiedy zostawiasz stare drzewa. Aby praktykować częściowe wycinki, musimy zmienić nasze nastawienie również w inny sposób. Nasz rząd ma coś, co nazywa się poziomem wycinki, dopuszczalnym rocznym wycinkiem, który jest faktycznie ustawowo ustalony i przypisany. Gdybyśmy powiedzieli: „Okej, częściowe wycinki i pozostawienie Drzew Matek to najlepszy sposób”, nie oznacza to, że po prostu utrzymamy wycinkę na tym samym poziomie i będziemy robić więcej częściowego wycinki w krajobrazie. To również byłoby katastrofą, ponieważ ostatecznie wpłynęłoby to na znacznie większy krajobraz.
Musimy powiedzieć: „Nie musimy tak dużo ciąć. Nie musimy tak zarządzać naszymi systemami, żeby cały czas były na skraju załamania”. To jest w zasadzie to dopuszczalne cięcie. To jest coś w rodzaju: „Ile możemy wziąć, zanim zniszczymy cały system?” Cofnijmy się i powiedzmy: „Weźmy o wiele mniej i zostawmy o wiele więcej”. I możemy użyć częściowego cięcia, ale weźmy o wiele mniej. Wtedy będziemy na drodze do odzyskania. O to chodzi w Mother Tree Project.
Chciałbym, aby te koncepcje były stosowane na całym świecie, ponieważ ta idea starszych drzew i ich znaczenie w lasach, nie jest ważna tylko dla naszych lasów strefy umiarkowanej; jest ważna również dla lasów nadrzewnych i tropikalnych. A starożytne kultury aborygeńskie mają szacunek dla starych drzew. Wiedzieli o ich znaczeniu i chciałbym zobaczyć ludzi próbujących wykorzystać te koncepcje w zarządzaniu własnymi lasami gdzie indziej. I nie oznacza to tylko carte blanche, aby to stosować, ale próbować różnych rzeczy — zasada jest taka, że starsze są ważne.
EM Suzanne, bardzo dziękuję za poświęcenie nam czasu na rozmowę. To była prawdziwa przyjemność dowiedzieć się więcej o Twojej pracy, o Tobie i Twoim życiu.
SS Cóż, dziękuję i dziękuję za tak wnikliwe pytania. To naprawdę świetne pytania.
EM Dziękuję, Suzanne.
SS To był dla mnie zaszczyt.
COMMUNITY REFLECTIONS
SHARE YOUR REFLECTION
2 PAST RESPONSES
Thank you for sharing depth and connections in the wood wide web in such an accessible manner. I hope policy makers listen and take this into account in action.
Did you know that individual trees communicate with each other?! And further, did you know that what appear to be individual trees are sometimes one grand organism?!
#pando #mycorrhizae
https://en.m.wikipedia.org/...
}:- a.m.
Patrick Perching Eagle
Celtic Lakota ecotheologist